Cześć,
nazywam się Łukasz Wroński i lubię tworzyć. Urodziłem się w Skarżysku-Kamiennej i już wtedy wiedziałem, że nie mogę tam zostać. Kto był, ten wie dlaczego, kto nie był – zazdroszczę. Najszybciej jak mogłem wyjechałem do Wrocławia na studia (jednak od razu trzeba było iść do uczciwej pracy). Starałem się jak mogłem, aby skończyć je tak szybko jak to możliwe, ale nie chcieli mnie wyrzucić i przesiedziałem tam 5 lat, a w nagrodę dostałem dyplom (w tym miejscu pragnę pozdrowić wszystkich studentów i absolwentów AiR). Po studiach trzeba było iść do uczciwej pracy, więc wolałem robić to, co lubiłem, czyli zostałem grafikiem. Po kilku miesiącach uznałem, że szkoda, że tak szybko skończyłem studia. Parę lat temu poznałem osobę, dzięki której zrozumiałem, że pędzel to nie tylko śmieszne słowo. Zaraziła mnie pasją do malarstwa i dała sto złotych na dobry początek. Za stówkę kupiłem płótno i farby i zacząłęm malować. Z początku było to tylko hobby, które po pewnym czasie stało się czymś więcej. Uznałem, że czas najwyższy rzucić wszystko, w sensie pracę, nie swoje nałogi, i zająć się sztuką na poważnie. W tym miejscu pragnę podziękować tej osobie, dzięki której tu jestem, czyli Karinie Wice.